Thursday, November 30, 2017

Ogród zimowy (12): Szklenie dachu (2) + Grzebień kalenicy: 18.11.2017

Następnego dnia pogoda zaczęła się załamywać, ale ciągle jeszcze nie padało. Co więcej, udało nam się znowu skompletować 4-osobową ekipę szklarską, co prawda w nieco zmienionym składzie, ale równie sprawną: zamiast dwóch młodych bratanków pojawił się bratanek starszy, drugiego młodego zastąpił pan Zbychu, pracownik szwagra.

Ponieważ do zainstalowania pozostały jedynie 4 szyby, co prawda największe, ale przecież korzystaliśmy z doświadczeń dnia poprzedniego, operacja zajęła nam nie więcej niż 2 godziny.

Przed przybyciem ekipy wspierającej zainstalowaliśmy górną przykrywę kalenicy wraz z dekoracyjnym grzebieniem. Wg instrukcji montażowej producenta krok ten powinno się wykonać po zakończeniu szklenia dachu, ale studiując szczegóły tej operacji doszliśmy do wniosku, że zrobienie tego w sytuacji, kiedy jedynym dostępem do kalenicy byłby szklany dach wymagałoby od nas akrobatycznej wręcz sprawności.

Okazało się, że mieliśmy całkowitą rację: założenie pokrywy przysporzyło nam nie lada kłopotów nawet przy komforcie dostępu do kalenicy z góry i z dołu dzięki niezaszklonym połaciom dachu RG1, RG2, RG15 I RG16. Trudność polegała na tym, że pokrywa musiała zostać przykręcona do kalenicy przy pomocy 3 nagwintowanych plastykowych prętów, których jedne końce były przymocowane do wewnętrznej strony pokrywy, a końce przeciwległe, po przewleczeniu prętów przez wszystkie warstwy wysokiej kalenicy, przymocowane do kalenicy od wewnątrz za pomocą nakrętek. Trafienie równocześnie w 3 otwory w kalenicy prętami pokrywy okazało się zadaniem nietrywialnym. Nie można było montować prętów pojedyńczo, albowiem do kanału pokrywy, w którym były zamocowane, nie było dostępu po skompletowaniu pokrywy przed montrażem.

O trudności tej operacji przekonali'smy się jeszcze poprzedniego dnia, kiedy kilka prób nie przyniosło pożądanego rezultatu. Problem polegał na tym, że po wprowadzeniu dwóch prętów w przeznaczone dla niego otwory, przy wkładaniu trzeciego któryś z tych już przewleczonych wyłaził z dziury. Zaopatrzyliśmy się więc w 3 długie druty zakończone "grzybkami" do robienia swetrów. Do każdego pręta przywiązaliśmy jeden z drutów na sznurku. Unosząc pokrywę nad kalenicą przewlekliśmy druty przez otwory. Teraz każdy przewleczony pręt już tak łatwo nie wychodził, bo był skrępowany przytwierdzonym do niego drutem.

Zanim mogliśmy zacząć eksperymentować z wkładaniem prętów do kalenicy, musieliśmy poradzić sobie z problemem, który zaistniał wskutek nieścisłości w instrukcji montażowej. Kalenica została dostarczona wraz z założoną pokrywą od strony wewnętrznej (por. zdjęcie). Fragment dot. montażu więźby słowem nie wspominał o konieczności zdjęcia pokrywy przed montażem. Dopiero, podczas przymierzania się do założenia na kalenicę pokrywy z grzebieniem zauważyliśmy, że pokrywa wewnętrzna nie ma otworów na pręty mocujące. Najpierw staraliśmy się zdjąć pokrywę, ale to się nie udało. Nauczeni przykrym doświadczeniem nie chcieliśmy wyrywać jej na siłę. Wobec tego jedyną opcją było wywiercenie otworów w plastykowej pokrywie wewnętrznej. Wierciliśmy z góry, aby zgrać otwory w aluminiowych warstwach kalenicy z nowo powstałymi otworami. Podczas wiercenia ostatniego otworu pokrywa wewnętrzna wyszła z kalenicy. Mimo, że 2 otwory były już gotowe, ucieszyliśmy się bardzo, albowiem zewnętrzna pokrywa z grzebieniem przykręcona do pokrywy wewnętrznej nie gwarantowała tak solidnego połączenia jak te powstałe po dokręceniu nakrętek do aluminiowej kalenicy.
W dole zdjęcia przedstawiającego kalenicę widać wewnętrzną plastykową pokrywę.
Jeszcze poprzedniego dnia zabezpieczyliśmy przed deszczem miejsce, w którym przy końcu kalenicy spotykają się krokwie H1, R7 i H2. Ze względu na szczeliny powstałe w następstwie podniesionej krokwi R7 nad swoimi sąsiadami, krokwiami H1 i H2, jest to miejsce potencjalnych przecieków. Dlatego odeszliśmy od zaleceń producenta i w tym miejscu zamiast akrylu zastosowaliśmy piankę jako wypełnienie między krokwiami i koroną z gąbki.
Miejsce spotkania trzech krokwi.
Mamy nadzieję, że pianka uchroni nas przed przeciekami w tym miejscu.
To samo miejsce co wyżej, ale sfotografowane z drugiej strony.
Niestety, w wyniku naszej nieuwagi, straciliśmy wszystkie zdjęcia zrobione tego dnia. Nie możemy więc zilustrować ani naszych zmagań z pokrywą kalenicy opisanych wyżej, ani operacji ukladania ostatnich szyb dachu. W tym drugim przypadku strata była niewielka, albowiem jedyną czynnością odbiegającą od tych wykonanych poprzedniego dnia było nabijanie listew na ostatnie krokwie R1 i BM5: z okna nad ogrodem wystawiliśmy grubą belkę i z tej belki, leżąc na niej, uderzaliśmy gumowym młotkiem w grzbiety listew, tak jak to zostało opisane w poprzednim wpisie dot. szklenia dachu.

Dwóch największych szyb po stronie południowej nie udało się idealnie wsunąć, co widać na następnych dwóch zdjęciach zrobionych kilka dni po montażu.
Zaślepka krokwi R13. Czoło plastykowej listwy ochronnej szyby powinna być zlicowana z końcówką krokwi. Tutaj, niestety, czoło wystaje ok. 2 cm poza krokiew.
Zaślepka krokwi BM4. Widać ten sam problem co na zdjęciu wyżej.
Aby zrekompensować brak naszych zdjęć ilustrujących proces konstrukcji grzebienia zamieściliśmy niżej nasze zdjęcie części, z których będzie zbudowany, a dalej kilka kadrów z filmiku instruktażowego producenta, w którym pokazane jest przygotowywanie pokrywy kalenicy.
Na tym zdjęciu, przedstawiającym dostarczone przez producenta różne drobne części, widać elementy użyte do konstrukcji ozdobnego grzebienia na zewnętrznej pokrywie kalenicy. W górnej części, na prawo od środka widać szpic, który stanie się początkiem grzebienia. W lewym dolnym rogu są elementy samego grzebienia. Zarówno szpic, jak części grzebienia wsunie się w prowadnicę biegnącą górą wzdłuż pokrywy. Pokrywa od strony ściany domu zakończona będzie osłoną pokazaną w prawym dolnym rogu.
Zakładanie gąbki pod talerz ochronny pokrywy, który będzie chronić miejsce spotkania się 3 krokwi w środku dachu. Tutaj pokrywa widoczna jest od spodu.
Wprowadzanie plastykowego pręta mocującego w prowadnicę znajdującą się po wewnętrznej / spodniej stronie pokrywy. Trzy takie pręty będą przewleczone przez otwory w aluminiowej kalenicy i zamocowane od dołu nakrętkami z prostokątnymi podkładkami (por. niej).
Pręt na początku prowadnicy.
Wsuwanie szpica grzebienia w prowadnicę pokrywy od strony talerza ochronnego z gąbką.
Szpic na swoim miejscu.
Wsuwanie jednego z elementów grzebienia w prowadnicę pokrywy od strony, która będzie dotykać do ściany domu.
Ponad połowa grzebienia gotowa.
Plastykowy pręt widziany od dołu kalenicy po zamocowaniu go nakrętką z prostokątną podkładką.
Kilka zdjęć zamontowanego grzebienia zostało zrobionych z okna nad ogrodem kilka dni po zaszkleniu całego dachu.




Zdjęcia ogrodu zamieszczone niżej pochodzą z 21.10.2017, czyli z trzeciego dnia po zakończeniu szklenia. Po brzydkim dniu z deszczem i śniegiem zrobiło się znowu pięknie. Gdy przyjechaliśmy rano na budowę, zachodnia i północne strony ogrodu pokryte były grubą warstwą szronu. W ciągu dnia słońce zrobiło swoje i szyby odtajały.

Strona zachodnia.
Narożnik północno-zachodni.


Tuesday, November 28, 2017

Ogród zimowy (11): Szklenie dachu (1): 17.11.2017

Do szklenia dachu musiały być spełnione dwa warunki: (1) dobra pogoda, (2) dzień, w którym udałoby się zgromadzić 4-osobową ekipę. Mieliśmy szczęście, bo już na drugi dzień po zakończeniu prac związanych z więźbą mogliśmy rozpocząć następny etap.
Prace przygotowawcze: zapełnianie silikonem szpar między krokwiami i wieńcem.
Prace przygotowawcze. Akcja po lewej stronie: mycie szyb, które przez kilka tygodni czekały na montaż w domu wypełnionym kurzem budowlanym. Po prawej stronie: zakładanie na szybę plastykowej listwy ochronnej od strony, która będzie wystawać poza lico okien.
Sugerowana przez producenta kolejność montowania szyb: RG1, RG2, ... RG16. Wymiary typu n1 x n2, nasiesione przez nas, opisują wielkość szyb. Wymiary typu n przy krawędziach odnoszą się do rzeczywistych odległości między krokwiami mierzone nie od środków krokwi (tak jak chciał producent), ale między wewnętrznymi bokami krokwi, bo tak było prościej przy użyciu miary laserowej, którą się posługiwaliśmy.
Aby zrozumieć dlaczego zignorowaliśmy zalecenie producenta odnośnie kolejności układania szyb, należy wyjaśnić pewien szczegół montażowy, o którym więcej powiemy niżej. Otóż na każdą krokiew, po położeniu wszystkich szyb mających kontakt z tą krokwią, należy nabić plastykową listwę z uszczelkami. Takie nabijanie wykonuje się uderzając listwę z góry gumowym młotkiem. A więc trzeba się znaleźć ponad dachem. Dopóki nie zostanie położona ostatnia tafla, można się wychylać ponad dach przez niezaszklone segmenty dachu. Krytyczna jest więc w tym względzie osatatnia szyba. W naszym przypadku jesteśmy w korzystnej sytuacji, ponieważ nad szybą RG1 znajduje się okno biblioteki, z którego będzie się można wychylić i dosięgnąć do krokwi R1 i BM5, na które trzeba będzie nabić plastykowe osłony z uszczelkami. W tej sytuacji jest więc sprawą oczywistą, że ostatnią szybą, którą położymy będzie RG1.
Schematyczny rysunek pokazujący fragment szyby położonej na krokwi i wieńcu i przyciśniętej listwą ochronną z uszczelkami ("TOP CAP"). Pokazana jest także listwa ochronna nałożona na wystającą poza wieniec krawędź szyby (por. prace przygotowawcze, wyżej).
Moglibyśmy po prostu odwrócić kolejność proponowaną przez producenta i układać szyby od RG16, kolejno wg malejących numerów do RG1. Ale i to nie wydało się nam optymalne, ponieważ w sytuacji, gdy doszlibyśmy do nabijania listwy na krokiew H2, mielibyśmy do niej dojście przez otwór RG8 ponad RG9, co nie byłoby tak korzystne jak dojście przez RG15 ponad RG14, albowiem RG14 jest węższe od RG9 o 26 cm.

Ułożenie 4 największych szyb na końcu miałoby też tę zaletę, że w miarę układania coraz większych tafli nabieralibyśmy doświadczenia, które właśnie przy największych kawałkach byłoby nam najbardziej potrzebne.

Biorąc powyższe względy pod uwagę, ułożyliśmy dach w następującej kolejności:

RG5 - RG6 - RG4 - RG6 - RG3 - RG8 - [H1] - [R3] - [R6] - [R4] - [R5] - RG12  - RG11 - RG13 - RG10 - RG14 - RG9 - [H2] - [R11] - [R8] - [R10] - [R9]-  RG15 - [R12] - RG16 - [R13] - [BM4] - RG2 - [R2] - RG1 - [R1] - [BM5]

Symbole krokwi w nawiasach [] odnoszą się do nabijania na te krokwie listew z uszczelkami.
Pierwsza (jedna z czterech) najmniejsza szyba, w drodze na dach.
RG5 i RG6 na swoich miejscach.
Na zdjęciu wyżej, po obydwu niezaszklonych jeszcze stronach kulawek, widoczne są krótkie paseczki niebieskiej taśmy sterczące do góry. To fragmenty taśmy ochronnej na uszczelkach biegnących wzdłuż wieńca między krokwiami / kulawkami. Widać je wyraźniej na następnym zdjęciu. Uszczelki te są wykonane z miękkiej gąbki i pod niebieską taśmą ochronną są pokryte warstwą kleju. Przed położeniem szyby odlepiliśmy po kawałku tej taśmy z obydwu stron po to, aby po usadowieniu szyby w docelowej pozycji móc pociągnąć za jeden z końców i całkowicie taśmę usunąc. Po odsłonięciu warstwy klejącej przyciska się szybę do gąbczastej uszczelki. Elastyczna uszczelka ugina się do tego stopnia, że szyba opiera się także na drugiej twardej uszczelce, tego samego typu, która jest na krokwiach. Samoprzylepna uszczelka powinna zapobiegać zsuwaniu się szyby z krokwi zanim przyciśnie się ją z góry plastykowymi listwami (por. wyżej).
Fragment wieńca z dwoma rodzajami uszczelek: samoprzylepnej gąbczastej pokrytej niebieską taśmą ochronną oraz niskiej twardej uszczelki (na zdjęciu przed  gąbczastą uszczelką).
Każda szyba była zaopatrzona w nalepkę. Przykładowo sfotografowaliśmy dwie: szyby najmniejszej, 8,2 kg, oraz największej, 41 kg.
Nalepka na jednej z czterech najmniejszych szyb (RG11).
Nalepka na jednej z dwóch największych szyb (RG16).
Kulawka R5 z zamontowaną szybą RG6 po lewej stronie.
Krokiew poprzeczna H1 z zamontowanymi szybami RG5 i RG6.
Stanowisko montażowe przed położeniem jednej z większych szyb (tutaj RG8).
Duże szyby montowaliśmy w cztery osoby. Poprzednie zdjęcie pokazuje przygotowane stanowisko do położenia RG8. Jedna osoba wchodziła na widoczną wewnątrz drabinę i tam czekała. W tym czasie 3 inne osoby brały szybę z "myjni" (por. wyżej) i trzymując ją w pozycji pionowej dochodziły do widocznych na zdjęciu palet. Teraz następował krytyczny moment: dwie osoby wchodziły na palety i przechylały szybę do poziomu, a trzecia podpierała w środku chroniąc ją przed pęknięciem pod wpływem własnego ciężaru. Następnie szyba wędrowała do góry ponad płaszczyznę dachu w taki sposób, że była mniej więcej  do niej równoległa. Utrzymując ją cały czas w tej pozycji, trzy trzymajace ją osoby przenosiły szybę ponad linię okien. Jak tylko szyba przekroczyła tę linię osoba na drabinie zaczynała ją w środku podpierać. W przypadku najdłuższych szyb, w momencie gdy tylko większa część szyby znalazła się poza linią okien, jedna z trzech osób trzymających szybę na zewnątrz przechodziła do wnętrza i wchodziła na drugą drabinę stojącą za pierwszą (na zdjęciu wyżej jej nie ma, bo RG8 tego nie wymagała) stawała wyżej i razem z osobą stojącą przed nią podpierały szybę w jej środkowej części, ciągle posuwając ją do miejsca docelowego. Dopiero wtedy kładziono szybę na uszczelkach krokwi. Po małych poprawkach szyba lądowała tam gdzie - mamy nadzieję - spędzi długie lata. Wtedy po raz ostatni unosiło się nieco szybę w miejscu nad oknem, aby zdjąć taśmę ochronną z gąbczastej, samoprzylepnej uszczeklki. Na koniec przyciskało się szybę mocno do uszczelki.

Po osiągnięciu stanu, w którym po obydwu stronach krokwi poprzecznej znalazły się szyby, należało nabić na krokiew listwę z uszczelkami. Po nabiciu tej listwy można było powtórzyć podobny proces w odniesieniu do kulawek odchodzących od krokwi poprzecznej.
Listwa z uszczelkami nabita na krokiew R12.
Poprzednie zdjęcie pokazuje nabitą już listwę. W środku plastykowej listwy po jej stronie wewnętrznej, na całej jej długości znajdują się 2 długie wypustki zakończone zębami. Nabicie listwy polega na osiągnięciu stanu pokazanego wyżej, w którym wypustki zaskoczyły za drugie wycięcie (patrząc od góry) w aluminiowym kanale w górnej części krokwi. Osiąga się to w 3 fazach:
  1. nakłada się listwę luźno na krokiew w taki sposób, aby wypustki opierały się na rozwarciu kanału krokwi;
  2. uderza się gumowym młotkiem w listwę co kilkanaście centymetrów poczynając od góry w taki sposób, aby wypustki listwy zaskoczyły za pierwsze wycięcie w krokwi; należy uderzać dostatecznie mocno, aby to nastąpiło, ale nie za mocno, aby nie wbić listwy do końca; w miejscach gdzie listwa zostaje wbita w pierwsze wycięcie, boki listwy z uszczelkami rozchodzą się nieco na boki; dzięki temu, nie widząc co dzieje się pod listwą, można ocenić, czy wypustki zaskoczyły;
  3. po nabiciu listwy w pierwsze wycięcie na całej jej długości, powtarza się proces uderzania młotkiem w listwę w równych odstępach, tym razem upewniając się, że listwa zaskoczyła za drugie wcięcie; łatwo to stwierdzić, bo boki listwy z uszczelkami powinny się jaszcze bardziej rozejść na boki.
Równomierność rozchodzenia się boków listwy pod wpływem uderzeń młotka łatwiej zaobserwować patrząc na listwę wzdłuż od dołu. Dlatego nabijanie listwy to zadanie dla dwóch osób.

Przed nabijaniem listew smarowaliśmy jej uszczelki mazią montażowową do opon, którą z bardzo dobrym skutkiem zastosowaliśmy po raz pierwszy przy nasadzaniu uszczelki kalenicy. Dzięki temu boki listwy łatwiej się rozchodziły na boki. Przy nabijaniu pierwszych listew smarowaliśmy uszczelki wodą z mydłem, ale to wiele nie pomagało. Po przejścu na maź poczyliśmy dużą korzystną różnicę.

Niestety, jak wynika z pomiarów odległości między krokwiami / kulawkami zaznaczonych na rysunku sugerującym kolejność szklenia (por. wyżej), nie udało się nam zbudować więźby w idealny sposób. Konsekwencją takiego stanu rzeczy było to, że odległości krawędzi położonych szyb od boków krokwi / kulawek nie wszędzie były takie same: w niektórych miejscach były większe szpary niż w innych. Tam gdzie krawędź szyby od boku krokwi / kulawki była szczególnie duża, doświadczaliśmy trudności z nabijaniem listew z uszczelkami. Problem polegał na tym, że przy nabijaniu listwy do pierwszej wypustki, zamiast na zewnątrz, uszczelka wchodziła w szparę. Poradziliśmy sobie z tym dzięki naszemu szwagrowi, który tego dnia szczęśliwie był w skladzie 4-osobowej ekipy szklarskiej. Za jego radą, w takich miejscach wsuwaliśmy zużytą kartę kredytową w szczelinę między uszczelką a szybą. Karta zapobiegała wchodzeniu uszczelki w szparę, zostawiając jej ruch na zewnątrz jako jedyny stopień swobody.
Nabijanie listwy z uszczelkami na krokiew R7. Jedna osoba uderza gumowym młotkiem w listwę, druga sprawdza, czy boki listwy z uszczelkami rozchodzą się równomiernie i daje odpowiednie wskazówki "bijącemu" mówiąc mu gdzie uderzać i z jaką siłą.
Po nabiciu listwy na krokiew R6 okazało się, że szyba RG8 zjechała nieco w dół. Posunąć ją wyżej, na swoje miejsce, było zadaniem trudnym, albowiem na kulawkę R6 została już nabita listwa i jej uszczelka po stronie RG8 mocno ją przyciskała z góry powodując, że szyba po tej stronie znalazła się w kleszczach między uszczelką krokwi z jednej strony i uszczelką listwy z drugiej.

Pomysłowe rozwiązanie zaproponował znowu nasz szwagier. Zastosowaliśmy zasadę dźwigni z długim ramieniem. Kolejne dwa zdjęcia pokazują maszynę prostą, którą zbudowaliśmy zgodnie z jego zaleceniami.
Obsunięta szyba poddana działaniu maszyny prostej, ale potężnej, wróciła na swoje miejsce.
Maszyna od strony dźwigni.Do jej zbudowania użyliśmy jeden z legarów pozostałych po zbudowaniu więźby domu.
Do krokwi, po wstawieniu szyb po obydwu jej stronach, zostały przykręcone płaskie końcówki zabezpieczające szyby przed osuwaniem się.
Po drugiej niewidocznej stronie plastykowej końcówki znajduje się metalowa płytka ją wzmacniająca.
Okrągłe otwory leżące na osi krokwi przeznaczone są na wkręty mocujące końcówkę.
Cała ekipa w akcji.
Nabijanie listwy na krokiew.
Widok z okna bilioteki na część dachu zaszklonego pierwszego dnia.
Listwy na kulawkę R8 nie udało się wbić do końca. Część przylegająca do krokwi poprzecznej została wbita tylko do pierwszego wycięcia (por.wyżej opis procesu montowania listew). Na tyle, na ile udało się zajrzeć pod listwę od strony krokwi poprzecznej wydawało się, że ułamała się część zęba wypustki listwy, która uniemożliwiła wbicie listwy do końca w tym miejscu. Ponieważ odkryliśmy to w momencie kiedy większa część listy została już wbita do drugiego wycięcia, wyjęcie listwy bez jej zniszczenia wydało się nam niemożliwe.
Wystające poza lico okien końcówki szyb po stronie południowej. Dwie ostatnie krokwie nie mają końcówek zabezpieczających, bo tam nie ma jeszcze szyb.
Stan pod koniec pierwszego dnia szklenia.
Na tym zdjęciu lepiej widać, których szyb brakuje. Podobnie od strony północnej nie ma dwóch największych tafli.

Saturday, November 25, 2017

Ogród zimowy (10): Więźba: 14-15.11.2017

Podobnie jak przy budowie domu tak i w przypadku ogrodu zimowego najbardziej zachwycała nas więźba dachu. Ponieważ teraz sami ją montowaliśmy, tym bardziej mogliśmy docenić i zachwycać się pomysłowością techniczną jej twórców.
Rysunek więźby dachowej [rzut z góry] dostarczony przez producenta.
Więźbę montowaliśmy w następującej kolejności:

RI1 (kalenica) -- H2 (krokiew poprzeczna) -- H1 (krokiew poprzeczna) -- BM5 (krokiew przyścienna) -- BM4 (krokiew przyścienna) -- R13 -- R1 -- R12 -- R2 -- TB 3 (spinacz) -- R7 -- R3 -- R6 -- R4 --R5  -- R11 -- R8 -- R10 -- R9
Kalenica (RI1) od strony przylegającej do ściany domu.
Mimo, że wygląda dokładnie odwrotnie, to jednak na tym zdjęciu kalenica jest ustawiona "do góry nogami".
I jeszcze jedno ujęcie kalenicy (bo jest piękna) od tej samej strony co wyżej.
Końcówka kalenicy, która stanowić będzie centralny punkt więźby. Do półokrągłego talerza zostaną przykręcone promieniście rozchodzące się krokwie H1, R7 i H2.
Talerz kalenicy widziany od dołu.
Dolna listwa kalenicy będzie umieszczona na wysokości 335 cm nad posadzką podłogi. Aby ją tam wywindować, zbudowaliśmy specjalne rusztowanie wykorzystując do tego celu paletę, na której przyjechały szyby dachu. Przy ścianie kalenica podparta jest podwójnie: (1) szeroką deską umieszczoną poziomo na czerwonych hakach, (2) wąską pionową deską. W pierwszej fazie montażu kalenica przy ścianie powinna mieć solidne podparcie zabezpieczające ją przed zsunięciem na bok, a także (jak zobaczymy to za chwilę) w kierunku od ściany. Ta podpora uniemoźliwiłaby potem zamontowanie krokwi przyściennych. Wtedy funkcję podparcia przejmie pionowa deska, którą od ściany dzieli 20 cm, wystarczający odstęp na montaż krokwi przyściennych.
Kalenica mniej więcej na swoim miejscu docelowym.
Między kalenicę a wieńcem (belki nad oknami ogrodu) zostaną zamontowane krokwie. Każda krokiew zostanie przykręcona z każdej swojej strony dwoma śrubami M5. Wyjątek stanowią krokwie przyścienne, które będą mieć po jednej śrubie z każdej strony.
Widok krokwi z jednego końca (drugi wygląda tak samo). Przez dwa otwory podczas montażu przejdą śruby mocujące.
.Dwie śruby w wieńcu, na które nasadzona zostanie krokiew. Śruby osadzone są na krótkich walcach, które umieszczone są w okrągłej prowadnicy. Pozwala to na przesuwanie śrub wzdłuż wieńca, cecha wielce przydatna podczas montażu. Podobne śruby czekają na krokwie w kalenicy.
A tak to wygląda po montażu.
Krokwie H1 i H2, które zostaną zamontowane w pierwszej kolejności montowane są nieco inaczej. Po stronie kalenicy należy położyć krokiew na talerzu, zgrać jej otwory z odpowiednimi otworami w talerzu, po czym wprowadzić tam od spodu śruby. Po strone wieńca śruby, na które nasadzona zostanie krokiew umieszczone są w narożniku wieńca jak to pokazuje następujące zdjęcie:
Śruby na wieńcu, za pomocą których zostanie przymocowana krokiew H1.
Krokwie H1 i H2 są najdłuższe, 360 cm, i w związku z tym jako jedyne są dodatkowo wzmocnione od spodu aluminiową belką o długości 301 cm.
Krokiew H2 z widoczaną pod spodem belką wzmacniającą.
Montaż pierwszj krokwi H2. Najpierw osadziliśmy krokiew od strony wieńca. Po kilku nieudanych próbach przykręcenia jej do talerza kalenicy (tutaj się z tym mordujemy) zmieniliśmy kolejność i to było korzystne, albowiem zadanie przy kalenicy jest trudniejsze i brak ograniczeń wynikających z osadzenia krokwi we wieńcu ułatwił przymocowanie krokwi do talerza.
Przy montażu krokwi H1 też się trochę namęczyliśmy. Ponieważ dopasowanie jej od strony kalenicy wymagało dwóch osób (a tylko tyle liczyła nasza ekipa tego dnia), najpierw osadziliśmy krokiew we wieńcu. Okazało się, że aby zgrać otwory w talerzu z otworami w krokwi należało podnieść kalenicę po stronie talerza. Jedna osoba manipulowała krokwią, a druga podkładała kolejne kawałki deski pod kalenicę do momentu, aż otwory się zeszły i można było wkładać śruby. Warto zwrócić uwagę na to, że kalenica odsunęła się od ściany. Gdyby nie zabezpieczenie w formie szerokiej deski (por. wyżej), to kalenica mogłaby spaść z podpory. Konsekwencje byłyby opłakane.
To odsunięcie się kalenicy od ściany mocno nas zaniepokoiło. Na szczęście po usunięciu podpierających kalenicę kawałków deski, kalenica z powrotem przysunęła się do ściany domu. Zastanawiającym jest dlaczego w takim razie nie udało się osadzić krokwi na talerzu kalenicy bez jej tymczasowego podwyższenia. Rodzi się obawa, że ta operacja doprowadziła do lekkiego zniekształcenia talerza, a to z kolei było potem (por. niżej) przyczyną problemu z wystającą krokwią R7 ponad sąsiednie krokwie H1 i H2.
Aby zamontować krokwie przyścienne należało rozebrać szeroką podporę.
Krokiew przyścienna. Do ściany przylegać będzie prawa strona.
Krokiew przyścienna BM5. Koniec od strony kalenicy.
Krokiew przyścienna BM4. Koniec od strony kalenicy.
Montaż krokwi przyściennych poszedł sprawnie.
Atlas na drabinie: przy instalowaniu krokwi R12 należało nieco unieść kalenicę.
Kokwie R2 i R12 mają pod spodem zaczepy na zamontowanie spinacza (zob. niżej).
Zaczep spinacza.
Szukanie miejsca dla krokwi R2. R12 jest już zamontowana i służy tutaj jedynie jako podparcie dla utrzymania równowagi.
Typowy schemat przy montażu więźby. Stoimy po obydwu stronach montowanej krokwi najpierw ją osadzając na śrubach, potem dokręcając nakrętkami.
Jedna z nakrętek nie chciała się poddać naszym wysiłkom....
... W końcu zmógł ją większy fachowiec.
Spinacz TB 3 między końcówkami krokwi R2 i R12 będzie trzymać konstrukcję w ryzach.
W plastykowych rurkach znajdują się nagwintowane pręty. Po odpowiednim napięciu poziomych prętów za pomocą widocznych tu nakrętek, otwór zostanie zakryty ozdobną pokrywą.
Następna w kolejności montażu krokiew R7 jest z jednej strony zakończona w "strzałkę", albowiem po stronie kalenicy musi się zmieścić między krokwiam H1 i H2. Dolna plastykowa osłona została nieco wysunięta dla celów lepszej wizualizacji.
R7 między H1 i H2 na talerzu kalenicy. Warto zwrócić uwagę na brak wyższej uszczelki po prawej stronie (por. niżej).
Z montażem krokwi R7 nie było problemów, co świadczyłoby o tym, że jednak talerz kalenicy niekoniecznie został zdeformowany, jak przypuszczaliśmy wyżej. Czyli problem zilustrowany na następnych 2 zdjęciach może mieć inną przyczynę.
Uszczelka (czarny pasek) krokwi R7 wystaje ponad uszczelkę krokwi H1. W rezultacie szyba w tym miejscu będzie się opierać jedynie na R7 zostawiając szparę nad uszczelką H1.
Podobna sytuacja występuje po drugiej stronie R7.
Widoczne krótkie krokwie po obydwu stronach długiej krokwi narożnej to - używając terminologii zapożyczonej z dyskusji o więźbie drewnianej - kulawki.
Kulawki po stronie wieńca montuje się tak samo jak w przypadku krokwi, tj. przy pomocy dwóch śrub. Po stronie krokwi narożnej sprawa ma się inaczej. Na następnym zdjęciu przedstawiającym fragment krokwi narożnej, po lewej stronie widoczna jest śruba z jednej strony zakończona nakrętką M6, z drugiej zaś kulką, która jest osadzona w okrągłej prowadnicy. Śruby nie można wyszarpnąc, ale można ją przesuwać wzdłuż krokwi, a także postawić ją do pionu i obracać na wszystkie strony. Na tę śrubę, po odkręceniu nakrętki, nasadza się zaczep kulawki, po czym z powrotem przykręca nakrętkę. Końcówka kulawki od strony zaczepu pokazana jest na 2 zdjęciach niżej. Ruchoma śruba w krokwi poprzecznej ułatwia zaczepienie kulawki.
Za pomocą śruby widocznej po lewej stronie, leżącej w prowadnicy krokwi poprzecznej, zostanie dołączona kulawka.
Zaczep kulawki.
Zaczep kulawki widziany z innej strony.
Połączenie kulawek z krokwią poprzeczną.
Stan więźby po pierwszym dniu.
Montaż więźby został ukończony już pierwszego dnia, ale przed przystąpieniem do następnego etapu, tj. szklenia, należało jeszcze wykonać kilka czynności uzupełniających.

Krokwie przyścienne zostały wprawdzie zamontowane, ale bez wykonania uszczelnienia między nimi a ścianą. Należało je teraz zdjąć i ponownie zamontować, tym razem jednak ze stosownym uszczelnieniem.
Demontaż krokwi przyściennych.
Uszczelnienie zostało wykonane przy pomocy 3 różnych, niezależnych od siebie metod. Do płaszczyzny krokwi przylegającej do ściany przykleiliśmy taśmę kominarską. Przykręcenie krokwi do drewnianej belki przy pomocy 10-centymetrowych wkrętów do drewna z sześciokątnymi łbami spowodowało szczelne dociśnięcie krokwi do belki z taśmą w środku. Taśmę kominiarską jako formę uszczelnienia polecił nam pan Zygmunt, który instalował nam kominek.
Krokiew przyścienna przykręcona do drewnianej belki (po lewej stronie u dołu widać łeb jednej z 7  10-centymetrowych śrub). Czarna gruba linia między listwą aluminiową i belką to uszczelniająca taśma kominiarska. Inna czarna linia w prawym górnym rogu wyznacza górny brzeg izolacyjnej taśmy bitumicznej, która będzie niebawem przyklejona.
Drugą formą izolacji był wałek silikonu położony w rowku nad górnym brzegiem taśmy kominiarskiej, między górną krawędzia listwy aluminiowej i belką. Aby dostrzec ten rowek na zdjęciu wyżej trzeba wiedzieć, że on tam jest.

Ostatnią, trzecią linią obrony przed przenikaniem wody do ogrodu po ścianie domu, jest taśma bitumiczna o szerokości 15 cm, dostarczona przez producenta. Górna warstwa taśmy została przyklejona do muru i drewnianej belki, a dolna warstwa wetknięta luzem w kanał w górnej części krokwi, specjalnie do tego celu pomyślany.
Krokiwiew przyścienna. Kanał, w który został wprowadzony dolny brzeg taśmy bitumicznej, widoczny jest w górnym prawym rogu.
Taśma bitumiczna na swoim miejscu.
Następną czynnością, którą należało wykonać przed rozpoczęciem szklenia, było założenie uszczelki w kalenicy. Podczas zmagań z więźbą uszczelka wypadła. Musiała być nieprawidłowo założona od samego początku, bo w przeciwnym razie nie sposób byłoby ją wyrwać. Sprawa wydała się poważna, bo pierwsze nieudane próby założenie uszczelki świadczyły o tym, że operacja będzie bardzo trudna. Bez uszczelki plastykowa pokrywa kalenicy, którą trzeba będzie niebawem zamontować nie tylko nie miałaby z jednej strony oparcia, ale także pozbawiona byłaby bariery przeciw deszczom.
Kalenica z brakującą uszczelką po prawej stronie. Po każdej stronie, wzdłuż kalenicy są 2 uszczelki: niższa zewnętrzna i wyższa wewnętrzna. Po lewej stronie widoczne są obie uszczelki, zaś po prawej brakuje uszczelki wewnętrznej.
Na powyższym zdjęciu warto zwwrócić uwagę na końcówkę prawej krokwi poprzecznej, która znalazła się w linii kanału, w którą trzeba będzie wprowadzić brakującą uszczelkę. Musieliśmy spiłować zawadzający róg tej krokwi.
Zawadzający róg krokwi poprzecznej został ścięty, aby nie blokował podłużnej uszczelki, którą od tej strony będziemy wpychać w kanał widoczny po lewej stronie uszczelki zewnętrznej.
Uszczelkę wpychaliaśmy we dwójkę: jedna osoba wpychała ją w kanał, druga wciągała do kanału po drugiej stronie, trzymając końcówkę uszczelki w uścisku kombinerek: nie tylko ułatwiało to wciąganie, ale również powodowało, że ściśnięta guma uszczelki miała w tym miejscu mniejszy przekrój i lepiej wchodziła w kanał. Przed operacją posmarowaliśmy uszczelkę masą montażową, stosowaną przy zakładaniu opon samochodowych. To było pierwsze, ale jak się potem okazało, nie jedyne zastosowanie tej "cudownej" mazi.
Udało się! Jeszcze jeszcze kilka centymetrów i uszczelka będzie w miejscu, które jej wyznaczył projektant kalenicy.
Ostatnią czynnością, którą należało wykonać przed szkleniem było upewnienie się, że wszystkie elementy więźby zostały prawidłowo zamontowane. Porównywaliśmy rzeczywiste odległości między elementami więźby z tymi podanymi przez producenta i  - o ile to było jeszcze możliwe - dokonywali koniecznych poprawek. W końcu podokręcaliśmy wszystkie nakrętki "na fest".