Sunday, December 3, 2017

Usuwanie odpadów budowlanych: 21-24.11.2017

Jedyną fazą budowy, po której usunięte zostały odpady (głównie opakowania materiałów) z nią związane, było układanie dachówki wraz z montażem okien połaciowych.

Wszystkie inne ekipy rzucały odpady budowlane i śmieci wzdłuż domu po stronie wschodniej, bez żadnego porządku w sposób wielce chaotyczny. Gdy więc w końcu zabraliśmy się za usuwanie tego śmietnika i zaczęliśmy stopniowo poznawać to co wyrzucamy, zdaliśmy sobie sprawę z tego - a nie była to przyjemna konstatacja - jak bardzo nasza budowa przyczyniła się do zanieczyszczenia środowiska naturalnego.

Objętościowo najwięcej było styropianu. Drugie miejsce na tej niechlubnej liście zajęły wszelkiego rodzaju (worki, taśmy i siatki) opakowania plastykowe. Obydwie kategorie zabójcze! Kawałki karton-gipsu i opakowania tekturowe wydały się mniej groźne. Były też resztki niezużytego stwardniałego cementu, gipsu, różnych klejów, odpady metalowych profili, pręty, kawałki kostki brukowej i krawężników, deski, itp. itd. Butelki plastykowe, opakowania plastykowe i aluminiowe po kanapkach, i inne stanowiły świadectwo tego, że nasi budowlańcy nie głodowali.

Nie prowadziliśmy ewidencji fotograficznej naszego śmietnika. Zdjęcia zamieszczone niżej są fragmentami innych zdjęć, na których śmietnik został przypadkowo uchwycony.
Południowy koniec. Kilka tygodni po dniu, w którym to zdjęcie zostało zrobione, podczas układania rur wodociągowych i gazowych, śmieci tu widoczne zostały przesunięte koparką i częściowo  zmieszane z  ziemią wydobytą przy kopaniu rowu. Przysporzyło to nam sporo pracy.
Koniec północny.
Ciąg odpadków między pokazanymi wyżej końcówkami, wzdłuż wschodniej ściany domu.
Zamówiliśmy dwa kontenety: duży (5 m3) na odpady lekkie oraz mały (2.5 m3) na gruz budowlany, które stały u nas przez 3 dni. Szczelnie zapakowaliśmy obydwa, ten duży nawet tak dobrze, że pan Andrzej, właściciel firmy, z której usług korzystaliśmy, przyjechał następnego dnia po odstawieniu kontenerów na śmietnik, z sugestią, że powinniśmy mu dopłacić do umówionej wcześniej opłaty, albowiem zawartość kontenera ważyła znacznie więcej, niż zakładał i w związku z tym, na wysypisku śmieci musiał zapłacić więcej niż zwykle. Ponieważ byliśmy oczywiście świadomi i dumni zarazem, że nasz załadunek był "mistrzowski", dopłaciliśmy bez uczucia, że wyłudza od nas dodatkowe pieniądze.
Kontenery czekają na przyjazd pana Andrzeja.
Parka "łabędzi" za chwilę od nas odpłynie.
Nie zdołaliśmy usunąć wszystkiego: została jeszcze spora ilość styropianu, którą umieściliśmy w garażu i której się pozbędziemy przy okazji następnej wywózki.

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.