Monday, October 30, 2017

Ogród zimowy (3): Problemy montażowe

Do kompletu elementów składowych ogrodu zimowego, który dotarł do nas 13.9.2017 (zob. Ogród zimowy (2): Transport), była dołączona szczegółowa instrukcja jego montażu. Po jej przestudiowaniu doszliśmy do wniosku, że zbudujemy ogród własnymi siłami. Decyzję tę podjęliśmy nie tylko dlatego, że zadanie nie wydało się nam nadmiernie trudne. Obawialiśmy się, że fachowcy od montażu okien, których wynajęcie braliśmy pod uwagę, nie będą mieli dostatecznie dużo cierpliwości, aby postępować dokładnie wg instrukcji. Podejrzewaliśmy, że pewne etapy montażu będą chcieli zrobić po swojemu, co w przypadku pomyłki mogłoby mieć fatalne konsekwencje, albowiem żadnego z elementów składowych ogrodu nie można byłoby zastąpić częścią zakupioną w kraju. Niebezpieczeństwo takiego zdarzenia było spore ze względu na bardzo odmienny od metod krajowych sposób łączenia poszczególnych elementów: wszystko zostało bardzo precyzyjnie zaprojektowane nie zostawiając miejsca na jakąkolwiek improwizację. Ponadto, instrukcja jest jedynie po angielsku, a więc to my musielibyśmy wszystko tłumaczyć i pokazywać. To wymagałoby od nas całkowitego zrozumienia procesu montażu. Nasza decyzja samodzielnego montażu była logicznym następstwem tej obserwacji. Co więcej, chcieliśmy ponosić pełną odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie akcji montażowej.

Po kilku dniach oglądania elementów skladowych i równoczesnego studiowania instrukcji, potrafiliśmy w myślach poskładać cały ogród. Niestety, istniała poważna przeszkoda, na której pokonanie nie czuliśmy się dostatecznie kompetentni, a która musiała być usunięta przed rozpoczęciem montażu. Chodziło o przygotowanie podmurówki oraz ściany domu, do której ogród miał przylegać jednym ze swoich boków. Na ten temat instrukcja montażu milczała, albowiem nie dotyczyło to sprawy montażu dostarczonych elementow' ogrodu. Firma, od której kupiliśmy ogród ma w swojej ofercie podmurówki. W instrukcji montażu przyjęto, że ogród będzie montowany na takiej podmurówce. Nasza została zbudowana zupełnie inną metodą i należało ją odpowiednio przygotować. Problem polegał na tym, że pan Zenek zbudował jej ściany o 2 cm niższe niż wymagała tego specyfikacja. Chciał w ten sposób zostawić pewien margines na wypadek, gdyby się okazało, że trzeba będzie przystosować jej wysokość do realiów konstrukcji. Argumentował, że łatwiej będzie ją trochę podnieść niż obniżyć jej żelbetonowy wieniec. Nie doceniliśmy wtedy precyzji, z jaką wymiarowo (co do milimetra) wszystkie elementy zostały przygotowane. Innym powodem takiego podejścia była konieczność idealnego wypoziomowania podmurówki. Nie dało się osiągnąc tego efektu przy betonowym wieńcu. Pan Zenek utrzymywał, że fachowcy od montażu okien bez trudu osiągną ten efekt za pomocą kotew montażowych stosowanych przy osadzaniu okien. Te 2 cm luzu miały dać im taką możliwość.

Ściana domu, do której ogród ma przylegać, stwarzała problem innego rodzaju. W instrukcji montażu przyjęto, że aluminiowe listwy łączące konstrukcję ogrodu z domem zostaną zakotwione w ceglanej ścianie. Nie ma tam słowa sugestii o tym co robić, gdy murowana ściana domu jest obłożona grubą warstwą ocieplenia (w naszym przypadku bloki styropianu o grubości 18 cm). Ten problem musieliśmy rozwiązać we własnym zakresie, bez pomocy montażystów okien.

Sunday, October 29, 2017

Przyłącze gazu od granicy działki do domu: 18-20.10.2017

Tego samego dnia kiedy zostało dokonane przyłącze gazowe do granic naszej działki, 2-osobowa ekipa pana Piotra przystąpiła do doprowadzenia gazu od przydrożnej skrzynki do kuchni i kotłowni.

Jak zrelacjonowaliśmy wcześniej, przewód gazowy biegnący od drogi do miejsca w pobliże kotłowni został zakopany przez ekipę wykonującą przyłącze wodociągowe. Wystarczyło zatem zrobić w tym miejscu rozgałęzienie i jedną odnogę poprowadzić dalej do zachodniej ściany kuchni, a drugi do kotłowni. Jedynie odcinek kuchenny wymagał wykopania rowu. Ponieważ był to dość krótki odcinek, pracę tę wykonano ręcznie.

Kopanie rowu i umieszczanie w nim przewodu polietylenowego Indoor-flex do domowych instalacji gazu ziemnego (żółta rurka). Przy okazji zakopano w tym samym rowie przedów do cyrkulacji wody (biała rurka). O tym napiszemy w którymś z następnych wpisów.
Przewody zakopano na głębokości ok. 50 cm i przykryto żółtą folią ostrzegawczą.
Miejsce wlotu rury gazowej do kuchni. Pan Mateusz nie naruszył betonowych opasek po obydwu stronach wybrukowanej ścieżki prowadzącej wokół domu. Przewód z zaworem zostanie obudowany skrzynką gazową.
Zgrzewarka elektrooporowa.
Zgrzewarka elektrooporowa służy do łączenia rur z polietylenu i polipropylenu. Na końcówki rur, które mają zostać połączone, nakłada się elektrooporową obejmę. Prąd elektryczny który przepływa przez grzałkę umieszczoną w obejmie, sprawia roztopienie i w rezultacie połączenie końcówek rur.

Przeprowadzanie przez ścianę do kuchni przewodu do cyrkulacji wody (por. wyżej).
Doprowadzenie gazu do kotłowni. Na ścieżce leży skrzynka gazowa, która zostanie nałożona na przewód z zaworem.
Próba szczelności instalacji:



Przyłącze gazu do granicy działki: 2.3.- 18.10.2017

Pod koniec lutego hydraulik, który instalował ogrzewanie podłogowe, zapytał kiedy do naszego domu zostanie doprowadzony gaz. Tego samego dnia zajrzeliśmy do dokumentu określającego warunki przyłącza gazowego. Z przerażeniem przeczytaliśmy, że wniosek o zawarcie umowy należy składać nie później niż 12 miesięcy przed przewidywanym terminem przyłączenia. Wynikałoby z tego, że nie będziemy mieć gazu przed zimą!

Po łańcuszku kontaktów, którego pierwsze ogniwo pochodziło od pana Zenka, dotarliśmy do pana Michała. Jest on obecnie emerytem, który wcześniej przez większość swego życia zawodowego był związany z PSG (Polska Spółka Gazownictwa). Teraz dorabia sobie wykonywaniem projektów gazowniczych. Szczegółowo wyjaśnił nam wszystkie kroki, jakie musimy wykonać oraz wyszczególnił dokumenty, które będziemy musieli przedstawić. Oszacował, że powinniśmy mieć gaz pod koniec maja br. To nas trochę uspokoiło.

Pan M. musiał się ostro zabrać do roboty, bo już po tygodniu PSG przysłał nam do podpisu projekt umowy o przyłączenie do sieci gazowej PSG. W międzyczasie pan M. wykonał również 2 projekty: (i) przyłącza od nitki gazu w drodze do granicy działki (zostanie tam zainstalowana skrzynka gazowa); (2) przyłącza od skrzynki gazowej przy granicy działki do miejsc, w których rury doprowadzą gaz do kotłowni i do kuchni.

W połowie kwietnia odebraliśmy w Urzędzie Miejskim, Wydział Architektury, pozwolenie na budowę przyłącza gazu oraz 2 egzemplarze projektu przylączy. Pozwolenie dotyczyło jedynie budowy przyłącza od granicy działki do domu. Pozwolenie uprawomocniło się po 14 dniach i można byłoby zaraz przystąpić do wykonania przyłącza. Pan M. poradził nam zaczekać z tym do czasu, gdy będzie gotowe przyłącze od nitki gazu do granicy działki. Z dużym zdziwieniem przyjęliśmy do wiadomości informację, że formalności związane z budową przylącza są podobne do tych, które są wymagane przy budowie domu, tj. że będziemy musieli zatrudnić kierownika budowy, że wymagane jest prowadzenie dziennika budowy, że ten dziennik wraz z określeniem terminu rozpoczęcia budowy trzeba zgłosić w Inspektoriacie Nadzoru Budowlanego, a po zakończeniu budowy, zgłosić ten fakt tamże.

Przyłącze od nitki gazu do granicy działki załatwiane jest odrębnym torem, niezależnym od tego opisanego wyżej. Tego dotyczyła umowa. Wykonanie tego przyłącza jest w gestii PSG, która zleca (i) wykonanie projektu, (ii) uzyskuje wszystkie potrzebne zezwolenia na budowę od odpowiednich urzędów, (iii) zleca wykonanie przyłącza. Aby przyspieszyć sprawę, kroki (i) i (ii) wykonał pan Michał. Złożył wymagane dokumenty w odpowiednich urzędach. Do końca kwietnia powinna była być decyzja o pozwoleniu na budowę tego przyłącza.

Do tamtej pory wszystko przebiegało sprawnie. Pierwsze trudności pojawiły się, kiedy Zarząd Dróg i Zieleni, którego zgoda na wykonanie przekopu przez drogę była konieczna, odrzucił nasz wniosek. Jednym z potrzebnych dokumentów wymaganych przez ZDiZ było pozwolenie na wykonanie przyłącza przez działkę do domu. Pan M. pospieszył się i zlożył nasz wniosek przed uprawomocnieniem się tego pozwolenia. A więc trzeba było złożyć wniosek do GZDiZ jeszcze raz po tym, kiedy uprawomocniło się pozwolenie na budowę przez działkę. Spowodowało to kilkutygodniowe opóźnienie.

Po jeszcze jednym poślizgu podobnej natury, na początku lipca podpisaliśmy umowę z PSG o przeniesieniu autorskich praw majątkowych, w ten sposób spełniając ostatni warunek konieczny do wykonania przyłącza przez PSG. Umowa zobowiązywała PSG do wykonania przyłącza przed 30.9.2017.

Hydraulik, któremu zleciliśmy wykonanie przyłącza do domu, poradził nam abyśmy się dowiedzieli jakiej firmie PSG zleciła wykonanie przyłącza przez drogę. Po uzyskaniu tej informacji skontaktowaliśmy się z owym wykonawcą. Ku naszemu zaskoczeniu dowiedzielimy, że PSG złożyła zamówienie dopiero 24.8.2017, a oni ustawowo mają 2 miesiące na wykonanie zlecenia. A więc mieli czas do 23.10.

Czekaliśmy cierpliwie do końca września, a zółta skrzynka gazowa nie pojawiła się przy naszej działce. Na początku paździenika udaliśmy się osobiście do PSG, aby upomnieć się o wypełninie warunków umowy. Wyjaśniono nam, że winę za opóźnienie ponosi gazownia, której my podlegamy. Rzekomo to oni zwlekali ze zleceniem do końca sierpnia. Niewiele mogliśmy zrobić w tej sytuacji, albowiem umowa nie przewidywała żadnych kar za niewypełnienie warunków umowy.

Termin 24.10.2017 został dotrzymany. 18.10. po przybyciu na plac budowy zastaliśmy następujący obrazek:

5-osobowa ekipa wspomagana przez 5 pojazdów, w tym małą kopareczkę gąsiennicową, przebija się pod drogą, aby przeprowadzić rurę od nitki gazu miejskiego do granicy naszej działki.
Jasnożółta rura to nitka gazu miejskiego. Wykonano w niej wcięcie (czarna obejma), do którego dołączono pomarańczową rurę biegnącą pod drogą do skrzynki gazu po drugioej stronie drogi.
Nowoczesny sprzęt umożliwił wywiercenie otworu pod drogą bez naruszania prawie nowej jombowej nawierzchni.
Żółta skrzynka, której pojawienia się wypatrywaliśmy codziennie przez ostatnie tygodnie.
Do pełnego szczęścia brakuje jedynie licznika. Dopiero wtedy będzie można pobierać gaz.
Sprawdzanie wykonanego przyłącza.

Saturday, October 28, 2017

Ogrodzenie (1): 28.8. - 2.10.2017

Pierwsza część prac związanych z budową ogrodzenia została zakończona przed rozpoczęciem robót brukarskich.  W związku z tym niniejszy wpis powinien być zrobiony przed wpisem o brukach.

Frontowy bok ogrodzenia będzie na podmurówce, pozostałe zaś boki będą miały na dole jedynie betonową belkę, która będzie osadzona między słupkami i wkopana kilka centymetrów w ziemię.

Ponieważ firma, którą wynajęliśmy do wykonania ogrodzenia nie wykonuje podmurówek, zatrudniliśmy do tego zadania wypróbowaną ekipę pana Zenka. Ze względu na fatalną pogodę (wiele dni desczowych) oraz zaangażowanie ekipy przy innych projektach, wykonanie podmurówki znacznie rozciągnęło się w czasie (ponad miesiąc).

Na placu budowy pojawiła się znowu koparka, aby ...
... wykopać rowy pod fundament podmurówki.
Widoczna część podmurówki została wykonana z pustaków betonowych, których boki przypominają łupany kamień.
Po raz pierwszy do dostawy materiałów budowlanych wykorzystana została nasza prywatna droga. Kierowca sporej ciężarówki musiał nią bardzo precyzyjnie manewrować, szczególnie wyjeżdżając tyłem, aby zmieścić się na wąskiej drodze przeznaczonej dla samochodów osobowych.
Rów podmurówki został wypełniony betonem, w którym osadzono pręty zbrojeniowe w takich odstępach, aby wypadły w "kominach" utworzonych przez pustaki ułożone w kilku warstwach (por. 3 następne zdjęcia).
Pierwsza warstwa pustaków została ułożona na betonie, który je związał z wylewką fundamentu.
Kilka metrów przy granicy z sąsiadem po zachodniej stronie teren był niższy, co wymagało dodania jednej warstwy pustaków. Na pierwszym planie zdjęcia po lewej stonie podniesiona w tym miejscu wylewka fundamentu styka się z tą ekstra-warstwą pustaków.
Docelowa wysokość murku to 3 pustaki ułożone luzem jeden na drugim bez zaprawy. Zostaną związane, gdy wspomniane wyżej "kominy" wypełni się betonem. Wysokość prętów zbrojeniowych została tak dobrana, aby zniknęły pod wypełnieniem betonowym. Warto zwrócić uwagę na narożnik, który tutaj został źle ułożony (por. niżej prawidłową wersję).
Wypełnionianie "kominów" betonem. Służy do tego specjalnie do tego celu, zbita na miejscu z desek szalunkowych, forma.
Na ogół nie umieszczamy zdjęć pracowników. W tym wypadku pokusa była zbyt wielka. Czyż to zdjęcie nie wygląda jak kadr z filmu, w którym rolę rolę robotnika gra amant filmowy, którego ubrano w odpowiedni strój i dano mu łopatę do ręki?

Co ok. 2 m zostały wbetonowane słupki ogrodzenia.
Panele ogrodzenia, na które się zdecydowaliśmy, mają 2,5 m szerokości. Są zrobione z drutów tworzących siatkę o oczkach 5 cm (szer.) x 20 cm (wys). Ze względu na ścianki między "kominami" nie daje się wbetonować słupków w dowolne miejsca. Gdyby chcieć zachować stałe odległości pozwalające na zamontowanie 2,5-metrowych paneli, mogłoby się zdarzyć, że niektóre słupki wypadłyby w miejscu ścianek. Ponadto, długość ogrodzenia nie jest wielokrotnością 2,5 m i w związku z tym jeden z paneli musiałby być krótszy (w naszym przypadku musiałby mieć jedynie kilkadziesiąt centymetrów). Obliczyliśmy, że długość ogrodzenia jest wielokrotnością 197 cm. Słupki zostały tak rozmieszczone, aby szerokość paneli była wielokrotnościa 5 cm i była zbliżona do 197 cm. Panele będą się różnić szerokością, ale różnice będą tak niewielkie, że się tego nie zauważy.

Murek prawie gotowy. Brakuje jedynie daszków.
Stykające się w narożniku pustaki zostały przycięte pod kątem 45 stopni, aby po obydwu stronach narożnika wypadły łupane ścianki.
W tej części murku nie ma słupków. Nie są tutaj potrzebne, albowiem ten fragment będzie pełnić rolę oporową, która będzie potrzebna po równomierym rozprowadzeniu hałd ziemi przed domem.
Na pierwszym planie murek oporowy z otworem na schodki prowadza~cw od podjazdu przed garaz#em na s'ciez#ke~ przy wschodnim boku domu.
Murek po nałożeniu daszków. Murek oporowy (lewa strona) będzie zwieńczony inaczej. Daszki zostały położone dopiero w trakcie trwania robót brukarskich.
Wokół słupków daszki zostały starannie przycięte.
Niejako efektem ubocznym prac przy podmurówce było wylanie płyty tarasowej. Wykorzystano odpowiednią sposobnośc, gdy przyjechała "gruszka" z betonem, aby zalać fundamenty pod podmurówkę.

Przygotowanie terenu pod wylewkę tarasową.
Taras uzbrojony prętami (niewidoczne) i zabetonowany.

Thursday, October 26, 2017

Bruki wokół domu: 4-13.10.2017

Mimo fatalnej, utrzymującej się od początku jesieni pogody, która opóźniła realizację projektów większości ekip budowlanych, ekipa p. Mieczysława stawiła się na placu budowy w terminie ustalonym jeszcze na początku lata. Była to stosunkowo liczna, bo 6-osobowa grupa, mająca w swoim składzie 2 Ukraińców z Wołynia, mówiących świetnie po polsku.

Ruszyli do pracy równocześnie na kilku frontach i w ciągu kilku dni ukończyli robotę, której wykonanie szacowaliśmy na co najmniej 2 tygodnie.

Pierwsze palety kostki Semmelrocka dotarły na plac budowy.
Proces brukowania zilustrowaliśmy na przykładzie podestu przed gankiem, rejestrując na zdjęciach kolejne etapy jego powstawania.

Teren przed gankiem zniwelowano do poziomu przyszłego podestu. Wymagało to nasypania tam sporej ilości piasku. Następnie, na obrysie planowanego podestu ułożono krawężniki tworząc w ten sposób rodzaj skrzynki przypominającej piaskownicę.
Do "piaskownicy" nasypano suchego betonu, który po równomiernym rozprowadzeniu został ubity przy pomocy specjalnej maszyny, tzw. zagęszczarki. Zdjęcie zostało zrobione z balkonu nad gankiem.
Na gładkiej jak stół powierzchni ubitego betonu ułożono kostkę. Szło to błyskawicznie.Wybrana przez nas kostka ma 3 różne rozmiary: duże prostokąty, kwadraty i małe prostokąty.
Nie wszystko szło jak z płatka. Pierwsza próba ułożenie schodków prowadzących od podjazdu przed garażem na ścieżkę okalającą dom po stronie wschodniej została porzucona ze względów estetycznych. Warto zwrócić uwagę na dziurę w pomarańczowej rurze odprowadzającej deszczówkę. Naruszyła ją koparka. Uszkodzony fragment rury został wymieniony.
Drugi wariant wygląda znacznie lepiej. I tak zostało.
Koparka na tym zdjęciu wyglada jak śliczna zabaweczka. W rzeczywistościu jest to potężna maszyna o możliwościach zaskakujących swoją różnorodnością. Nie tylko kopie, czego można byłoby się spodziewać po nazwie, ale pełni także inne role: spychacza, transprtera materiałów sypkich, wózka widłowego (por. dwa widelce zamontowane na łopacie), dźwigu, walca drogowego oraz maszyny do wyrywania drzew. W tych rolach widzieliśmy koparkę na naszej budowie. Pewnie jej możliwości nie ograniczają się do tych funkcji.
Jedna z kilku zagęszczarek pracujących wokół naszego domu.
Z rozmów z fachowcem, który będzie instalował nam bramę wjazdową wiedzieliśmy, że podjazd przed garażem powinien mieć mały spadek w kierunku od garażu. Ciekawi byliśmy, jak się osiąga taki efekt. Rozwiązanie jest proste: wzdłuż wjazdu układa się równolegle stalowe rurki pod kątem pożądanego spadku (zwykle jest to 1 stopień), ...
... następnie między rurki sypie się suchy beton, który wyrównuje się długą łatą prowadzaną między rurkami i ubija zagęszczarką. W prawej górnej części zdjęcia widać kawałek podjazdu przygotowany w ten sposób.
Niebieska skrzynka z uchwytem widoczna na pierwszym planie to potężne radio. Większość ekip pracuje przy muzyce.
Część naszej prywatnej drogi zostanie również wybrukowana.
Koparka w roli walca drogowego. Po prawej stronie masywny krawężnik. Druga część prywatnej drogi przed naszą działką została utwardzona tzw. klińcem, czyli ostrymi kamykami zmieszanymi z gliniastym piaskiem. W miejscu gdzie droga przechodzi w rejon położony przed działką sąsiada tworzy się "wąskie gardło", albowiem ogrodzenie sąsiada jest wysunięte w stosunku do naszego ok. 1,5 m w stronę drogi. W tym miejscu krawężnik zakrzywia się nieco, aby złagodzić skutki owego przewężenia.
Fragment ścieżki wokół domu w początkowej fazie powstawania.

Prezentacja gotowego "produktu"

Prywatna droga od strony dojazdu do naszej działki. Na pierwszym planie część utwardzona klińcem, dalej wybrukowany fragment.
Ta sama droga co wyżej widziana z drugiej strony.
Podjazd przed garażem. Na linii dzieklącej różnie ułożoną kostkę będzie zamontowana brama wjazdowa oraz część ogrodzenia.
Na pierwszym planie w środku - słupek ogrodzenia.
Ścieżka od przyszłej furtki do ganku.
Wg oryginalnego planu boki podestu przed gankiem miały być dokładnie w tej samej linii co boki ganku. Pan Zenek, którego ekipa stawiała murek, błędnie usytuował otwór w murze przeznaczony na furtkę dokładnie naprzeciw wejścia, zakładając, że ścieżka łukiem obejdzie drzewo z prawej strony. Gdy przybyliśmy na plac budowy owego dnia, ułożona już była pierwsza warstwa pustaków ogrodzeniowych. Aby naprawić błąd należałoby rozebrać całość, albowiem otwór na furtkę powinien być ograniczony całymi, a nie ciętymi pustakami. Ta poprawka wiązałaby się z dużym nakładem pracy. Poszliśmy więc na kompromis i przesunęli otwór w prawo o szerokość kilku pustaków. W ten sposób prawa granica nowego otworu wypadła kilkanaście centymetrów na prawo od linii prawego boku ganku. Aby ścieżka nie biegła na skos do podestu, poszerzyliśmy go o te kilkanaście centymetrów. Patrząc na efekt końcowy wydaje się nam, że ta, wymuszona przez błąd modyfikacja, jest korzystna. No, być może, że jest to przykład "chciejstwa" myślowego z naszej strony!

Ścieżka z podjazdu przed garażem do podestu przed  gankiem.
Uznaliśmy, że mały fragment domu między garażem i gankiem nie wymaga ścieżki. Będzie tam tylko opaska wypełniona kamykami.
Fragment opaski pod lewąstroną ganku. Zgodnie z tym co napisaliśmy wyżej, nie ma tutaj ścieżki.
A teraz fotograficzny spacer wokół domu:

Po prawej stronie ganku również zrezygnowaliśmy ze ścieżki. Decyzja ta została podyktowana względami estetycznymi (zasada zachowania symetrii).
Róg północno-zachodni domu. W głębi podmurówka pod ogród zimowy.
Wokół przyszłego ogrodu zimowego.
Ścieżki prowadzące na taras zostały ułożone "pod górkę" tak, aby uniknąć progów między nimi i tarasem. Zadecydował o tym pan Mieczysław bez konsultacji z nami, Gdy to zauważyliśmy, ścieżki były już gotowe. Nie bardzo się nam to podobało, ale nie uznaliśmy tego za istotne na tyle, aby domagać się zmiany. Pan Mieczysław zapytany o zalety takiego rozwiązania powiedział, że unika, tam gdzie to możliwe, tworzenia schodków. Może to i racja?!
Od tarasu w stronę kotłowni. Na tym zdjęciu tego nie widać, ale i ta ścieżka ma lekki spadek pozwalający na uniknięcie progu przy wejściu na taras również i od tej strony.
Podest przed drzwiami do kotłowni musiał zostać obniżony. Jest to konsekwencją obniżenia posadowienia całego domu. Pisaliśmy o tym we wpisie [uzupełnić!]. Aby w tak powstałej niecce nie zbierała się woda, wbudowano odpływ wpadający do obiegu zbiorczego wody deszczowej biała kratka).
Odpływ wspomniany wyżej w trakcie budowy.
Ścieżka po wschodniej stronie domu, przy ścianie garażowej.
Ta sama ściażka co wyżej, widziana z drugiej strony, od podjazdu przed garażem.
Powrót ścieżką od podjazdu przed garażem na ganek, od którego zaczęliśmy spacer wokół domu.
Ekipa brukarzy zlikwidowała również spadek terenu, który zaczynał się mniej więcej od linii północnej ściany domu i prowadził w kierunku ogrodzenia.