Organizacja transportu ogrodu zimowego z UK do Polski kosztowała nas wiele czasu i była momentami bardzo frustrująca, głównie z powodu opieszałości i braku inwencji Kevina, przedstawiciela firmy, od której zakupiliśmy ogród.
Ponad dwa tygodnie trwały próby wydobycia od Kevina dokładnych danych o ładunku. Dopiero po kilkukrotnych przypomnieniach dostaliśmy te informacje, jak się potem okazało wielce nieprecyzyjne. Miały to być: 2 palety (350 kg każda), 1 paleta (615 kg) oraz paczka o wymiarach 500 cm x 70 cm x 70 cm ważąca 100 kg. Wymiarów palet Kevin nam nie dostarczył, przyjęliśmy więc standardowe 1000 mm x 1200 mm.
Nasza pierwsza propozycja dostarczenia ładunku w miejsce położone niedaleko od Eurotunelu i przeładowania go tam na nasz samochód, którym zabralibyśmy towar do Polski została odrzucona. Wg Kevina jedyne dwie opcje, jakie mieliśmy, to (i) dostawa pod adres kupującego, czyli osoby mieszkającej w UK, która pośredniczyła w zakupie ogrodu. albo (ii) dostawa do firmy transportowej pod jej adres.
W tej sytuacji znaleźliśmy w kraju firmę, która podjęła się przetransportować ogród z UK do Polski. Ale i tutaj natrafiliśmy na przeszkodę. Po podaniu adresu, spod którego polska firma mogłaby zabrać ładunek, okazało się, że było to nie do przyjęcia, albowiem polska firma nie była zarejestrowana jako firma przewozowa na terenie UK. Angielskiej firmy przewozowej nie braliśmy w ogóle pod uwagę, bo koszt transportu byłby z pewnością zawrotny, jeśli w ogóle znaleźlibyśmy firmę gotową do wykonania takiego zadania.
Nowym pomysłem z naszej strony było zaproponowanie odbioru ładunku bezpośrednio od producenta. Z powodów, których nam Kevin nie potrafił wyjaśnić i ta opcja okazała się niemożliwa. Tłumaczyliśmy to sobie tym, że być może elementy ogrodu wykonywane są przez kilku różnych producentów i samochód transportowy objeżdża ich magazyny zanim udaje się pod adres klienta.
Pozostała nam więc dostawa pod adres kupującego. Trudności tego rozwiązania były wielorakie. Adres docelowy w tym wypadku był adresem mieszkania, a więc, gdyby nie udało się idealnie zsynchronizować przybycia obydwu samochodów, to ciężkie palety należałoby rozładować gdzieś na chodniku przed budynkiem mieszkalnym. To mogłoby być niezgodne z przepisami drogowymi. Ponadto, samochód zabierający ogród do Polski musiałby być wyposażony w sprzęt załadunkowy, co znacznie zawęziłoby nasze możliwości - żadna z polskich firm przewozowych, z którymi rozmawialiśmy, nie wysyłała samochodów z takim sprzętem do UK. Musielibyśmy sami wynająć odpowiedni pojazd i we własnym zakresie zorganizować transport. Istniało duże niebezpieczeństwo uszkodzenia delikatnego towaru podczas operacji załadunku w nieprofesjonalny sposób.
Frustrację potęgowała okoliczność, że każda kończąca się fiaskiem próba wysłania towaru pod wskazany przez nas adres wiązała się z dokonywaniem przelewu pieniędzy na konto sprzedawcy i anulowaniem tranzakcji po tym, jak się okazywało, że podany adres dostawy bywał odrzucany.
Sprawa zaczęła tak bardzo źle wyglądać, że zaczęliśmy się na nowo interesować polskimi producentami ogrodów zimowych.
Przełom nastąpił po tym, jak Kevin poszedł na urlop. Jego tymczasowy zastępca, Paul, w ciągu kilku dni załatwił odbiór ogrodu bezpośrednio od producenta. Odetchnęliśmy z ulgą, jak się potem okazało nieco przedwczaśnie, albowiem Kevin, chociaż nieobecny, jeszcze raz dał się nam we znaki. Wiązało się to z dezinformacją, jakiej nam udzielił w opisie ładunku. Kierowca po przybyciu na miejsce dowiedział się, że zamiast 3 palet o standardowych rozmiarach i jednej paczki, miał załadować dwie nietypowe palety (znacznie większe niż te, których oczekiwał) oraz 13 paczek o różnych rozmiarach, w większości podłużnych, z których najdłuższa mierzyła 530 cm. Kierowca nie zgodził się na ładunek dość mocno przekraczający swoimi gabarytami to, na co był przygotowany. Na szczęście samochód był wielki (13-metrowy TIR) i nasz ogród był pierwszych towarem do załadowania. Podczas gdy kieowca czekał na instrukcje, właściciel firmy przewozowej skomunikował się z nami i przedstawił sytuację. Szybko zgodziliśmy się na podwyższoną cenę i ogród wylądował w samochodzie.
|
Tym samochodem 13.9.2017 pan Arek przywiózł ogród zimowy z UK do Polski. Sama "paka", czyli skrzynia załadunkowa, ma 13 m długości. |
Nasz ogród był ostatnim ładunkiem, więc łatwo było ocenić jego wielkość
po wejściu do wnętrza samochodu. Gdy zobaczyliśmy całość, zrozumieliśmy, że dopłata do pierwotnej ceny za transport była jak najbardziej usprawiedliwiona. Byliśmy
szczęśliwy, że nie wybraliśmy się po ten towar wynajętym samochodem -
byłoby niezmienie trudno zapakować to na 5 metrową platformę samochodu,
którego wynajęcie rozważaliśmy (np. Renault Mascott), tym bardziej, że wg
relacji kierowcy oraz wg instrukcji pakowania, nie można było układać
paczek jednej na drugą. Zapewne, byłyby też problemy z zabezpieczeniem
ładunku w taki sposób, w jaki wymagał tego producent.
W sumie było 13 paczek luzem plus 2 palety. Na jednej były
segmenty ścian i drzwi, na drugiej szkło dachowe. Wśród paczek luzem
były dwa niewielkie kartony, 10 podłużnych pakunków (najdłuższy mierzył
530 cm) oraz wielka rama do podwójnych drzwi.
W rozładowaniu pomagali pan Jarek i jeden z jego pracowników, Dominik. Trochę pomagał kierowca. Wszystko poszło bardzo sprawnie i nie
zajęło dłużej niż 30 minut. Na szczęście okazało się, że do rozładowania
palet nie był potrzebny widłak. Żadna z szyb dachowych ani segmentów
ścian nie była cięższa niż 25 kg, przenieśliśmy więc wszystko ręcznie. Nawet
gdybyśmy dysponowali widłakiem, nie przydałby się, albowiem nie
zmieściłby się w drzwiach tarasowych.
|
Elementy ogrodu zimowego zajęły prawie całą kuchnię oraz pokój dzienny. Po lewj stronie oparta o ścianę jest futryna drzwi. Po prawej, przed wejściem do spiżarni, też oparte o ścianę, są tafle szkła dachowego. Po lewej stronie, na pierwszym planie - okna ścian bocznych. |
|
Widok na rozładowany ogród od strony kuchni w głąb pokoju dziennego. Po lewej stronie, za taflami szkła leży drugi stosik okien, z których zbudowane zostaną ściany ogrodu. |
Na zdjęciu wyżej, pod drzwiami na taraz leży pusta paleta, na której
przyjechały skrzydła drzwi oraz okna ścian. Jej wymiary: 200 cm x 82 cm, a więc niestandardowa. W środku duża zupełnie nietypowa paleta, na
której umieszczono wszystkie tafle szkła dachowego. Podstawa ma wymiary 180 cm x 110 cm, część pionowa - 142 cm. Jest bardzo solidnie zbudowana:
|
Paleta, na której zamocowano tafle szkła dachowego. |
Tafle były
przytwierdzone do pionowego elementu palety za pomocą specjalnych taśm,
co uniemożliwiłoby przenoszenie pojedynczych tafli podczas ewentualnego
przeładunku, który rozważaliśmy jako jedną z opcji transportowych. Podobnie, za pomocą
podobnych taśm, były przytwierdzone okna do płaskiej palety.
Po rozpakowaniu wszystkich paczek okazało się, że jedna część została w transporcie uszkodzona:
|
Uszkodzona uszczelka, będąca częścią ... |
|
... elementu mułaty (przerwa w niebieskiej linii to miejsce, w którym była uszkodzona część). |
Najprawdopodobniej ktoś musiał nadepnął na paczkę z murłatą podczas załadunku, bądź rozładunku elementów ogrodu. Na szczęście uszkodzona część była niewielka (75 cm długości) i bardzo lekka.
We wtorek, 19.9.2017, zgłosiliśmy uszkodzenie na portalu producenta. Po kilku godzinach była już pierwsza reakcja. Po wymianie kilku maili producent zgodził się w trybie ekspresowym wysłać zamianę uszkodzonej części na londyński adres naszego bratanka, który właśnie wybierał się w odwiedziny do kraju. Paczka z uszczelką dotarła do niego w czwartek w południe, a wieczorem trzymaliśmy ją już w naszych rękach!
Byliśmy pod wrażeniem sprawności producenta. Było to tym bardziej godne uwagi, że stanowiło ogromny kontrast z tym, jak traktowali swoich klientów pacownicy firmy, od której kupiliśmy ogród.
To że podczas transportu została uszkodzona tylko jedna rzecz należy przypisać bardzo starannemu zapakowaniu wszystkich elementow' ogrodu. Np. tak wyglądał róg futryny po rozerwaniu folii ochronnej:
|
Róg futryny w trakcie usuwania warstw ochronnych. |